poniedziałek, 10 listopada 2014

LBA - Liebster Blog Award

Kopnęło mnie... I to mocno.... 

Nominacja do Liebster Blog Award od Zapiski Geocacherki jest wielkim wyróżnieniem. 
Mimo pustki w głowie postaram się odpowiedzieć w miarę składnie i zgodnie z prawdą na postawione pytania.

 

To lecimy:


1. Twoje miejsce na ziemi. 
Jest wiele miejsc, które w bliższej lub dalszej przeszłości mogłam nazwać swoim miejscem na ziemi. Po pierwsze jest to mój dom/mieszkanie/lokal, do którego wracam z podróży dalekich i bliskich.
Po drugie (i chyba będzie to koniec mojej wypowiedzi... :) jest to camino. Droga biegnąca przez Hiszpanię w kierunku do Santiago de Compostela. Jest to miejsce, do którego chcę wracać i z którym wiążą się bardzo miłe wspomnienia.

2. Pakowanie to dla Ciebie...
To jest temat rzeka. Znajomi przed każdym moim wyjazdem, z miesięcznym wyprzedzeniem pytają czy już jestem spakowana... Najczęściej jestem po pierwszym pakowaniu.
Przede wszystkim jest to dla mnie wstęp do podróży. Lubię się pakować. Zaczynając się pakować myślę o tym jaka będzie pogoda, w jakim klimacie przyjdzie mi przebywać i w jakich warunkach. Wyobrażam sobie sytuacje, planuję zwiedzanie (te spodenki będą super na wyjście na plażę, a tą kurtkę muszę wziąć bo na wulkanie będzie piź.... wiać...).
Wyjątkiem jest dla mnie pakowanie na wyjazdy służbowe - nie lubię tych wieszaków z marynarkami, laptopy, torebki, walizki... A to wszystko na 3 dni. Brrrrr.... :/

3. Jakie jest Twoje największe marzenie podróżnicze?
Jej.... Jest ich tak wiele... Chciałabym zobaczyć Wielki Kanion Kolorado, Wodospady Iguazu, Pustynię Atacama i Australię z Nową Zelandią.
Jeżeli uda mi się zobaczyć choć jedno z tych miejsc to będzie super.  

4. Co wolisz: znane smaki czy eksperymenty kulinarne? 
Zależy. Jeżeli włoską kuchnię możemy nazwać znanym smakiem to wybierając we Włoszech lokalne jedzenie nie eksperymentuję... 
Nie mogę natomiast przekonać się do ośmiornicy. Będąc dwa razy na camino, miałam kilka podejść do tego dania. Nie mogłam. Może to przez te macki ?
Tak samo nie zjadłabym robaków, świerszczy, karaluchów, koników polnych itp. Może jakbym była na bezludnej wyspie to.... ale na szczęście nie wybieram się. 
Reasumując. Lubię lokalne jedzenie, ale bez udziwnień.    


5. Zwiedzania czy odpoczynek - jakim typem turysty jesteś?
80% zwiedzanie 20% wypoczynek.
Denerwowałoby mnie leżenie nad basenem np. na Kanarach i oglądanie tylko baru za 3500 zł. Szkoda mi pieniędzy na taką podróż. Zdecydowanie wolę poświęcić dzień na zwiedzanie, włóczenie się po okolicy, fotografowanie, miejsca interesujące, niż na plażing i smażing.
Cały dzień zwiedzania, wieczór odpoczynek. Wiadomo - z jeden dzień luzu musi być. Ale z doświadczenia wiem, że po takim dniu jestem bardziej zmęczona. 






6. Wymień swoje trzy cechy pomagające i trzy cechy przeszkadzające w życiu codziennym.
Nie mogę. Jest ich za dużo. Nie ma tyle znaków w tym wpisie. ;)
 
7. W kilku zdaniach opisz swoją pasję.
Włóczę się po różnych dziwnych miejscach i dziurach w poszukiwaniu pojemników z dzienniczkiem, do którego się wpisuję.  Dzięki temu odkrywam wiele zapomnianych i ciekawych miejsc.
 

8. Blog to dla mnie...
Przedłużenie moich zainteresowań. Mogę opowiedzieć w nim miejscach, które odkrywam podczas zabawy w geocaching. Może ktoś przez to opowiadanie też się zarazi taką pasją?

9. Północ, południe, wschód czy zachód - w którą stronę świata najbardziej Cię "ciągnie"?
Po trochę w każdą stronę. 
Zdecydowanie najbardziej na południowy wschód. Ale i na południowy zachód. Jakoś najmniej północ. Może dlatego, że nie lubię zimna? 
  
10. Twoje życiowe motto.
Wygrać w lotto....
 
Nie mam i nie będę miała. Nie będę się tu wysilać i szukać jakiś tam mądrych łacińskich cytatów, czy innych wieszczów polskich. 
Zawsze wydawało mi się, że pytanie tego typu jest pytaniem na które nie da się odpowiedzieć. Bo kto ma motto?   


11. Przetarte szlaki czy własne ścieżki - gdzie najczęściej można Cię spotkać?
Zdecydowanie własne ścieżki. Choć utarte szlaki też są fajne. 
Preferuję zwiedzanie po swojemu - tu wiele pomaga mi geocaching.
Ale nie gardzę (jak niektórzy) wyjazdami zorganizowanymi. Przynajmniej w takim autobusie można napić się kieliszek naleweczki ;)




Ufffff................ chyba mi się udało.

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz